niedziela, 26 listopada 2017

2.Hiobowa Wolność Umysłu



             Wolność jest pragnieniem każdej,budzącej swoją świadomość istoty. Poczucie zależności
działa zniechęcająco, hamuje odwagę własnego jej poszukiwania .Pragnienie  wolności  wiąże się
z koniecznością poszukiwania odpowiedzi na pytanie , czym ona jest i jak ją osiągnąć. Wymaga to
wysiłku, uważności, a nawet determinacji. Trzeba też z ostrożnością  brać  pod  uwagę  wszelkie
wiadomości pochodzące z zewnątrz. Zawsze rodzi się obawa, czy ktoś,  kto objaśnia  nam , co to
znaczy mieć wolny umysł, sam takowy posiada. Spróbujmy sami  podjąć wysiłek   zrozumienia
tego co słyszymy i czytamy, nie obawiając się tego, jak otoczenie oceni nasze wnioski.
             Dorastałem, mając przed sobą wzorzec myślenia i działania, wręcz nauki ,  opisany w
Piśmie Świętym - Biblii, przejawiony przez Jezusa Chrystusa. Po latach, kiedy zacząłem  patrzeć
na wszystko z dalszej perspektywy, zauważałem, że podawane mi wyjaśnienia, są inne od moich
spostrzeżeń. Z pewnością nie byłem odkrywcą innych sposobów myślenia, ale zdobywałem się na
coraz większą odwagę samodzielnego myślenia. Niemal nagle uświadomiłem sobie, że  Jezus z
całym swoim  potencjałem  niepodważalnej  wiedzy oraz możliwości, rozpoczął swoją misję od
nauczania prostych ludzi, za pomocą prostego języka. Nie udał się do uczonych  przywódców
"swojej" religii, żeby z nimi uzgodnić, co może mówić i robić.
            Jako wolny syn Boga, przyniósł wolność wszystkim, najpierw tym, którzy potrafili,byli
w stanie zrozumieć co im przekazuje. Przyniósł Prawdę, która  miała  ich wyzwolić. Spróbujmy
sami zastanowić się, kto i w jaki sposób zniewolił ludzkość z nami włącznie. Od kogo i czego
mamy zostać uwolnieni po poznaniu Prawdy, aby być prawdziwie wolnymi.
            Najpierw zastanówmy się, za pomocą wyobrażalnych przykładów, nad  oczywistymi
atrybutami samego Boga - Ojca, tego, którego Jezus Chrystus nazwał swoim i  powiedział, że
jest także naszym. Czy Ten Bóg może być czymś ograniczony? Na przykład czasem? Gdyby tak
było, ktoś, kto poprosiłby Go o pomoc, mógłby usłyszeć: pomogę ci, ale wcześniej ktoś inny mnie
poprosił, jak załatwię jego sprawę, wtedy będę miał czas dla ciebie. Na Ziemi żyje ponad 7 mld
ludzi, nie trudno zatem wyobrazić sobie, że dla wielu z nich, brakło by czasu na odpowiedź bądź
pomoc, za ich życia. A co z innymi istotami w bezkresnym wszechświecie? Czy może w tym
samym czasie, równocześnie słuchać i odpowiadać niezliczonym miliardom, rozumnych istot?
A co z przestrzenią. Jeśli Bóg byłby ograniczony przestrzenią, dotarcie przez Niego w wybrane
rejony bezkresnego wszechświata, wymagało by pokonania jakiegoś dystansu oraz czasu. Gdyby
przybył do "naszej" galaktyki, nie było by Go w innej, a wiadomo już, że są ich  niepoliczone
miliony. Już w tym miejscu oczywisty jest wniosek, że Źródło - Bóg, jest wolny od  ograniczeń.!
Nie musi czekać na czyjekolwiek sprawozdania, żeby wiedzieć co się dzieje na bieżąco, w każdej
sekundzie, w Jego bezkresnym wszechświecie ( Kosmosie ). Jest wiele potwierdzeń w różnych
tzw. świętych pismach, takiego pojmowania Boga. W naszym przypadku Biblia przekazuje takie
informacje:
                    "Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który ( jest i działa ) ponad wszystkimi,
                      przez wszystkich i we wszystkich."      Efezjan 4:6 BT

Ten werset informuje nas o tym, że w "całości składamy się z Boga". Oczywistym jest, że zbędne
jest nam jakiekolwiek zezwolenie na poczuwanie się Dzieckiem Boga. Wolne dziecko  Boga na
pewno ma prawo swobodnie pytać Ojca o wszystko, co w miarę dorastania zaczyna postrzegać.
Ziemscy rodzice byliby zrozpaczeni, gdyby ich dziecko przestało się rozwijać i przez wiele lat
powtarzało tą samą klasę. Można zapytać tylko, czy Bóg chce abyśmy rozwijali się i w  końcu
poznali Jego Prawdę. Odpowiedź Biblii:

                      "Jest to bowiem rzecz dobra i miła w oczach Zbawiciela naszego, Boga,
                        który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy.
                        Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi,
                        człowiek, Chrystus Jezus."                  1 Tymoteusza 2:3-5 BT

Warto zauważyć, że podano tu jeden z wielu sygnałów, zawartych w tej Księdze, wskazujących
na to, że nauka Chrystusa pokazuje drogę i sposób odzyskania wolności.Warto też zapytać czy
występuje tu jeszcze jakiś inny pojedynczy, albo zbiorowy pośrednik?

                      Przejdźmy do Hioba. Jak Biblijna księga Hioba ( Joba ) może pomóc nam,  teraz
żyjącym poszerzyć pojęcie wolności umysłu. Ograniczę się  do  krótkich  cytatów oraz pytań,
nasuwających się do ich treści. Spodziewam się, że czytający ten tekst, spróbuje sam udzielić sobie
odpowiedzi te pytania. Zacznijmy od krótkiego opisu:

                      "Miał siedmiu synów i trzy córki. Majętność jego stanowiło siedem tysięcy owiec,
                       trzy tysiące wielbłądów, pięćset jarzm wołów, pięćset oślic oraz wielka liczba
                       służby. Był najwybitniejszym człowiekiem spośród wszystkich ludzi Wschodu."
                                                                                                                       Joba 1:2,3 BT
                      "Zdarzyło się pewnego dnia, gdy synowie Boży udawali się, by stanąć przed Jahwe,
                        że i szatan też poszedł z nimi."                                               Joba 2:6 BT
                       
Co to były za spotkania, bo z dalszego opisu wynika, że odbywały się cyklicznie. Jak wynika z
opisu, aniołowie składali sprawozdania z tego, gdzie byli, a także negocjowali spełnienie swoich
pragnień jak w wypadku szatana. Jasne jest też, że bez pozwolenia prowadzącego nie  byliby w
stanie zrealizować swoich zamiarów. Dlaczego wybrano wspólnie najzamożniejszego człowieka
Wschodu? Czy nie mógł to być przeciętny, Bogobojny człowiek? Jak wynika z opisu ks.Joba, był
pod każdym względem ochraniany oraz błogosławiony przez prowadzącego tą odprawę. Dlaczego
tak jak szatan,  nikt z obecnych, nie negocjował z prowadzącym odstąpienia od zezwolenia  na tą
morderczą, niepotrzebną próbę? Niepotrzebną, bo przecież Job już był nieskazitelnie Bogobojny.
Czy był tam obecny Jezus, skoro mógł być obecny szatan? Tak, chodzi o Jezusa Chrystusa, którego
nauki znamy z Nowego Testamentu.
                   Uczeń Jezusa Chrystusa, Jakub tak pojmował cechy Źródła Życia - Boga:

                   "Błogosławiony mąż, który wytrwa w pokusie, gdy bowiem zostanie poddany próbie,
                     otrzyma wieniec życia ,obiecany przez Pana tym, którzy Go miłują.Kto doznaje pokusy
                     niech nie mówi, że Bóg go kusi .Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani
                      też nikogo nie kusi."                                                        Jakuba 1:12,13 BT

Dokonując odpowiedniego zestawienia, każdy uwalniający się od strachu umysł, będzie w stanie
zadać kolejne pytania, na które sam sobie odpowie.Ale idźmy dalej.

                      "Przyszedł posłaniec do Joba i rzekł: Woły orały, a oślice pasły się tuż obok.Wtem
                       napadli Sabejczycy, porwali je, a sługi mieczem pozabijali, ja sam uszedłem  by
                       ci o tym donieść."                                                              Joba 1:14,15 BT

Zaakcentujmy, razem ok.1500 sztuk bydła i oślic. Musiało ich doglądać kilkuset sług, niejedni
zapewne z rodzinami. Wszyscy zostali zabici! Ponieważ był to zaplanowany, wyreżyserowany mord,
można zapytać, jakimi sposobami zostali zmuszeni Sabejczycy do tego czynu?Mord i grabież mienia.
Szatan mógł tego dokonać dopiero po aprobacie prowadzącego spotkanie, przy milczącej "zgodzie"
wszystkich obecnych.

                        "Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł; Ogień Boży spadł z nieba, zapłonął
                          wśród owiec oraz sług i pochłonął ich.Ja sam uszedłem, by ci o tym donieść.
                                                                                                                    Joba 1:16 BT

Podkreślmy, tym razem 7000 owiec, dalsze setki sług.Tym razem ogień z nieba pali wszystkich,
tysiące istnień! Jakie "moce" potrafił wykorzystać szatan, za pozwoleniem prowadzącego, aby
dokonać tak nieludzkiej masakry? Czy dla uczestników tego spotkania z udziałem szatana,  owce
i ludzie, przedstawiają taką samą wartość? Czy ich tragiczna śmierć była, bez znaczenia, w obliczu
"potrzeby" wypróbowania jednego człowieka? Jaką technologią posłużono się wtedy? Czy takimi
samymi jak w naszych czasach?

                          "Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł jeszcze inny i rzekł; Chaldejczycy zstąpili
                            z trzema oddziałami, napadli na wielbłądy, a sługi ostrzem miecza zabili.
                            Ja sam uszedłem, by ci o tym donieść."                          Joba 1:17 BT

I jeszcze wielbłądy, 3000. Znowu setki służby. Przy takiej ilości dobytku, liczba obsługujących
osób musiała grubo przekraczać tysiąc, nie licząc w domyśle rodzin.Według relacji z tej księgi
wszyscy zostali okrutnie zamordowani. Współczesne, niedoskonałe prawo ludzkie,przypisuje
odpowiedzialność za takie masowe okrucieństwo, nie tylko bezpośredniemu sprawcy, ale także
tym którzy go zlecili.

                             "Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł; Twoi synowie i córki jedli i pili
                               wino w domu najstarszego brata. Wtem powstał szalony wicher z pustyni,
                               poruszył czterema węgłami domu, zwalił go na dzieci, tak iż poumierały.
                               Ja sam uszedłem, by ci o tym donieść."                          Joba 1:18,19 BT

Wobec niezłomności Hioba, przyszedł czas na jego dzieci. Znów szatan po kolejnej aprobacie
prowadzącego, przy wymownym milczeniu pozostałych, obecnych na odprawie, wykorzystuje, techniczne możliwości i sprowadza pustynny wicher. Pod gruzami giną dzieci Hioba, zapewne
w męczarniach, wobec niemożności wydobycia ich spod gruzów. Była to uczta, przy zamożności
Hioba, przypuszczalnie kilkusetosobowa. Na tej uczcie były całe rodziny, a więc dzieci również.
Czyli w tym precyzyjnie wykonanym, masowym zabójstwie zginęły nie tylko dzieci Hioba.Pytania
można mnożyć. Odpowiedź wydaje się oczywista.

                                "Odszedł szatan sprzed oblicza Jahwe i obsypał Joba trądem złośliwym
                                  od palca stopy aż do wierzchu głowy.( Job ) wziął więc skorupę, by się
                                  nią drapać siedząc na kupie gnoju."                            Joba 2:7,8 BT
                                 "Rzekła mu żona: Jeszcze trwasz mocno w swej prawości?  Złorzecz 
                                  Bogu i umieraj."                                                            Joba 2:9 BT

Klęska za klęską, paskudna choroba, widmo śmierci w atmosferze pogardy.Do tego twierdzenia
otoczenia, że to efekt opuszczenia praz Boga. Jeszcze "podpowiedź" żony. W tym wszystkim
Hiob pokazał swoistą Wolność Umysłu.

                                   "W tym wszystkim Job nie grzeszył i nie przypisał Bogu nieprawości"
                                                                                                                            Joba 1:22 BT

                         Na koniec jeszcze parę pytań. Komu i czemu służył ten makabryczny spektakl?
Czy chodziło o to, żebyśmy dzisiaj mogli o nim poczytać? Czy ktoś chciał nas przerazić ?
Czy można powiedzieć, że prowadzący uległ "pokusie"?Czy był zainteresowany całą  Ziemią,
czy tylko swoim rejonem? ( 5 Mojżeszowa 32:9 ). Czy szatan obchodził Amerykę Północną ,
Południową, tereny współczesnych Chin, Syberii, a co z Australią, itd.,w poszukiwaniu  prawych?
Czy raczej " zajął "się wskazanym przez prowadzącego, Hiobem?
                          Czy w naszych czasach nadal odbywają się takie spotkania jak opisane w ks.Joba?
Czy zatem w naszych czasach, przyczyny nieszczęść są....? Kogo zapytać, gdzie znaleźć odpowiedź?
Taką odpowiedź może dać tylko "wolny umysł". Według Biblii, tej samej, w której jest zawarta
ks.Hioba, tym kimś jest Chrystus Jezus. Zapowiedział, że poznamy Prawdę,a Ta nas wyzwoli.!
                           
                           Czy Chrystus wiedział, kto okłamał ludzkość? Czy pokazał jak wyjść z sieci
kłamstwa? Czy jako Nauczyciel, kształcił "niewolników", czy Wolnych Synów i Córki Boga ?
Czy "niewolnik" może rozumieć co to "wolność". Czy może kogoś do niej doprowadzić?

Pozdrawiam. Do następnego "spotkania na blogu".
RTR
PS.Posługiwałem się tym razem Biblią Tysiąclecia (BT), wydanie drugie poprawione 1971r


romtar57@gmail.com


                         

               
                       

                        
                       

           

                      





wtorek, 14 listopada 2017

1.Początek

 
    Urodziłem się prawie 60 lat temu, w prywatnym domu małego miasteczka na południu Polski.
Moich narodzin doglądała wyjątkowa, sprawna, znana akuszerka. Wszystko poszło dobrze. Wydałem pierwsze, pełne energii krzyki. Nie pamiętam, czy były to krzyki zachwytu istnienia, czy obawy przed tym, co może mnie "tu" spotkać.
  Na pewno wtedy nie wiedziałem, jak będę się nazywał, co to znaczy religia i w "jakiej" się urodziłem, co to polityka, co znaczy być bogatym albo biednym- a co bardzo ważne- w jakim celu
się "tutaj"pojawiłem.
  Tego miałem dowiedzieć się od innych, czyli od rodziców, nauczycieli, wszystkich ludzi których stopniowo spotykałem. Do tego edukacja, środki masowego przekazu, itp. Oczywiście pojawiały się
na bieżąco osoby podpowiadające co uznać za godne uwagi, prawdziwe, a co za nieprawdziwe, czyli
fałszywe. Było to pomocne, ale stawało się niepokojące w momencie, kiedy trzeba było im zaufać,
samemu nie będąc pewnym. Zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że wszyscy moi dostarczyciele
informacji i wyjaśnień, zaczynali w tym samym miejscu co ja, w dniu narodzin. Mogli przekazać mi
tylko to, czego się sami dowiedzieli w ten sam sposób. Urodziłem się w "trzecim" pokoleniu ludzi czytających uważnie Pismo Święte - Biblię. 
    Moi przodkowie związani byli z tzw.szczerymi badaczami tej księgi, tworzącymi międzynarodową
społeczność. Dorastałem w przekonaniu, że "to" rozumienie tej księgi jest właściwe, czyli "prawdziwe", a każde inne jest nieprawdziwe czyli "fałszywe". Mając taki fundament z zapałem,
a także z silną, wewnętrzną potrzebą przystąpiłem do działania. Po ukończeniu 18 roku życia, formalnie z religijnego punktu widzenia usymbolizowałem to w dniu 25.12.1975 r. Decyzję podjąłem samodzielnie, kierując się chęcią szerzenia - jak sądziłem - boskiej Prawdy. Dalsze szczegóły na razie pominę, stwierdzając tylko, że czuję się upoważniony i przygotowany, a nawet zobowiązany wobec
mnóstwa osób, z którymi spotykałem się, jak i tych, którzy słuchali moich publicznych wystąpień. Pragnę także odnieść się do innego pojmowania rzeczywistości, które nie jest oparte na Biblii.
Ta księga"obejmuje"tylko ok.2 miliardy ludzi. A co z pozostałymi,skoro Bóg jest tylko jeden?
  Rozpocznę tak. W połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, będąc narastająco zaniepokojonym rozbieżnościami między tym, co jest mi podawane do wierzenia, a tym co sam zauważam, wzmogłem osobiste poszukiwania rzetelnych odpowiedzi. Pewnego dnia omiatając
wzrokiem swoją bibliotekę, natrafiłem na książki mojej babci ze strony matki, które odziedziczyłem.
Wziąłem"przypadkowo" do ręki trzeci tom" Wykładów" żyjącego na przełomie XIX/XX wieku,
wybitnego badacza Biblii Charlesa T. Russella. Otworzyłem "przypadkowo"na stronie, na której jest
taka treść:
          "Są różne więzy krępujące ludzi wśród rozmaitych sekt Babilonu, czyli: chrześcijaństwa.
Niektórzy uporczywie domagając się zniesienia surowego i absolutnego skrępowania osobistego
sądu i przekonania, wymaganego przez rzymsko-katolików, sami gotowi są przyjąć na siebie inne
więzy tej lub owej z pomiędzy protestanckich sekt. Prawdą jest, że te więzy są lżejsze i dłuższe,
aniżeli owe rzymskie z wieków ciemnoty. Tak dalece, jak postęp był rzeczywistym,reformacja była
rzeczą dobrą, stanowiła krok we właściwym kierunku-do pełnej wolności - do stosunków Kościoła
czasów apostołów. Ale  po cóż w ogóle nosić ludzkie kajdany? Po co wiązać i ograniczać w ogóle własne przekonania? Dlaczego nie trwać silnie w zupełnej wolności,w jakiej nas Chrystus zostawił?Dlaczego nie odrzucić wszelkie wysiłki ułomnych ludzi,którzy chcą stłumić osobiste przekonania
|i nie dopuścić do krytycznego badania? Dlaczego nie pozbyć się wpływów wszelkich reformatorów
o ciasnym 
poglądzie,tak z wieków średnich jak i z czasów teraźniejszych? 
  Dlaczego nie starać się o to,żeby wszystko było tak, jak w kościele apostołów?- aby swobodnie
wzrastać w wiedzy i w miłości. 
Każdy wie o tym, że przystępując do jednej z tych ludzkich organizacji i przyjmując za własne dane.
  Wyznanie Wiary, wiąże się z obowiązkiem wierzenia tylko w to, co dana wiara nakazuje, nic ponadto. Jeżeli zaś ktoś nie zważa na te dobrowolnie przyjęte więzy i stara się posiąść prawdę na własną rękę, poza granicami nakreślonymi przez jego sektę, to albo musi okazać się niewiernym dla danej sekty i jej praw, które nie pozwalają wierzyć w nic innego jak tylko w swoje reguły, albo też jednostka taka musi odrzucić te wierzenia,w jakich się wychowała i wystąpić odważnie z tej sekty. Ale taki postępek wymaga pewnej godności osobistej i znacznego wysiłku,gdyż zwykle powoduje to zerwanie przyjaznych stosunków towarzyskich i wystawienie poszukiwacza prawdy na zarzuty "zdrady","przeniewierstwa"itp.Skoro ktoś raz przystąpi do sekty,to jego umysł musi być w zupełności oddany na usługi tej sekty i człowiek taki przestaje myśleć samoistnie. Sekta decyduje za niego co jest prawdą ,a co błędem, a on,jako wierny i posłuszny członek,musi przyjąć decyzję sekty i polegać
we wszystkim na sekcie w sprawach religijnych, zaniechawszy całkiem swych oryginalnych myśli
 i 
unikając osobistego badania, chyba że wiedza jego wzrośnie odpowiednio i dany członek przestanie być członkiem sekty. Ta niewolnicza podległość osobistego przekonania, wierzeniom danej sekty ma liczne usprawiedliwienie w ustach każdego członka, kiedy tylko ten przyznaje się że"należy" do owej sekty. To słowo "należy" znaczy tyle, że członek ten jest własnością danej sekty.
    Te kajdany sekciarstwa, nie uznawane mimo wszystko jako takie, są noszone jako coś zaszczytnego,
jako oznaka godności i charakteru. Oszołomienie doszło do tego stopnia, że wiele dzieci Bożych
wstydzi się nie należeć do jednej z tych krepujących sekt i wolą raczej dźwigać cięższe lub lżejsze
kajdany, zamiast "należeć"tylko do Chrystusa".
  Cytat pochodzi z t.III "Wykłady Pisma Świętego" s.201-203(wyd.1919). Warto zaznaczyć, że powyższą treść napisał w 1891 roku. Kilka lat później urodziła się moja babcia. Autorem całej serii takich wykładów, jak wcześniej zaznaczyłem był Charles T.Russell. Nie założył żadnego wyznania. ale jego działalność stała się fundamentem kilku społeczności religijnych,w tym tej,  w której ja się "urodziłem".
     Nie trudno się domyślić jakiego przyspieszenia w moim rozwoju dokonała powyższa treść. Nie miałem złudzeń, że to o mnie, pomimo, że napisane to zostało ponad sto lat wcześniej. Jakie to miało przełożenie na życiowe decyzje?
Co szokującego zauważyłem w Biblii, co z początku paraliżowało moje postępy?
Co dzisiaj mógłbym powiedzieć innym, przy całym szacunku dla wszystkich, których spotkałem
na swej drodze życia?
O tym następnym razem..

Pozdrawiam.

(romtar57@gmail.com)